środa, 14 września 2011

malutka i kolejny krok do tyłu

Malutką przeniosłam do klatki kociąt. Trzymana osobno za bardzo by płakała.
 

 

 












Kiedy robiłam powyższe zdjęcia czyli po godz.18 zadzwonił telefon. Znajoma powiedziała, że przybłąkał się do niej kot. Chudy, chyba ma chore oczy i coś z łapami. Powiedziałam, że właśnie przyniosłam kociaka i nie chcę brać chorego kota. Znajoma jęczała, że nie ma co z nim zrobić (jest w trakcie przeprowadzki) a kot pcha się do domu. Prosiła żebym przyszła go zobaczyć. Poszłam i przytargałam do domu kupę nieszczęścia.
 

 



Strasznie chudy i skołtuniony niekastrowany kocur. Ma poranione przednie łapy, strup na uchu i rankę w okolicy oka. Zagaduje, użala się, jest bardzo pro ludzki. Zjadł, wypił i zwymiotował. Po pewnym czasie znowu zjadł, wypił i na razie śpi.
Zajął klatkę przeznaczoną dla matki małej kociczki. Nie powinien być u mnie, ale czy powinien zostać na ulicy?

Może ktoś weźmie ode mnie jednak kocięta lub tą najnowszą biedę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz