Próbowałam dzisiaj złapać matkę kociąt. Ustawiłam koło śmietnika klatkę łapkę i włożyłam do niej tuńczyka. Dosłownie po kilku minutach pojawiła się kotka i weszła do klatki, ale zbyt płytko. Chwilę później zjawił się koło klatki inny kot i kotka się wycofała. Plułam sobie w brodę, że nie zwolniłam zapadki. Po dłuższym czasie do klatki weszła zakatarzona kotka, ale tak samo jak poprzednia stała przed zapadką i nie chciała wejść głębiej. Zwolniłam zapadkę w nadziei, że może da się złapać, ale kotka zdołała się wycofać, gdy tylko poczuła drzwi na grzebiecie. Muszę poszukać innej klatki łapki lub liczyć na to, że kiedyś kotki wejdą to tej, którą dysponuję wystarczająco głęboko.
Kręciłam się w pobliżu śmietnika ze 2 godziny i ktoś wezwał policję. Zapewne właściciel któregoś z zaparkowanych przy śmietniku samochodów a w nocy stoi ich tam cały sznur. Na szczęście jeden z policjantów mnie zna i obyło się bez spisywania. Panowie policjanci na moje pytanie czy chcą koteczka zgodnie odkrzyknęli "NIE".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz