niedziela, 17 maja 2015

Adopcja Oleńki i makaronowy problem.

8 maja pan Grzegorz złapał na sterylkę ostatnią z kotek bytujących przy ul. ks. Skorupki. Tego samego dnia znalazł w jednej z budek 5 kociąt. Przyniosła je tam obca czarno biała kotka, która kręciła się koło działki od jakiegoś czasu, ale wszyscy brali ją za kocura.








Trafił się dom tymczasowy dla kociej rodziny lecz w nocy kotka przeniosła kocięta.

 Zamiast kotki z kociętami do domu tego pojechała na stałe Oleńka, która była u mnie od września 2013r. Szybko się zaaklimatyzowała i wydaje się być bardzo szczęśliwa w domu Joanny.

















Na działce zostały do złapania na kastrację 2 kocury, oba nieufne. Jeden z nich przychodził często do karmnika, który postawiłam jesienią za ogrodzeniem działki, więc postanowiłam przynosić tam karmę i złapać go osobiście. Wcześniej przynosiła tam karmę Ola i cały czas miała problem z makaronem. Dwójka młodych ludzi przynosiła dużo gotowanego makaronu z wkładką. Makaron walał się po podłodze karmnika i dookoła niego. Raz Ola spotkała pana zostawiającego makaron i próbowała mu przetłumaczyć, że nie jest to odpowiednie jedzenie dla kotów, że przez makaron miejsce jest zaśmiecone. Niestety nic do człowieka nie dotarło i kiedy przyszłam 11 maja do karmnika zastałam w nim i obok niego 5 pojemników pełnych makaronu. Wyrzuciłam wszystko wraz z pojemnikami i postawiłam dużą miskę, do której nasypałam suchą karmę. Na drugi dzień zastałam taką samą sytuację. Ponownie wszystko wyrzuciłam. 13 maja zabrałam ze sobą klatkę pułapkę żeby złapać kocura. Na miejscu była akurat pani od makaronu. Oznajmiłam, że koty nie jedzą makaronu, że proszę o zaprzestanie przynoszenia takiej karmy i śmiecenia. Pani poszła zabierając swój makaron a ja złapałam kocura.















Kiedy wypuszczałam go następnego dnia do karmnika przyszła kotka od kociąt. Może za jakiś czas przyprowadzi też maluchy.




Niestety tego dnia ponownie makaron zepsuł mi humor. Znalazłam go w misce przy ul Kossaka. Pani od makaronu jak widać nie dała za wygraną poprzedniego dnia i znalazła inne miejsce zrzutu. Nawaliła makaronu na mokrą karmę, której koty nie zdążyły zjeść i już nie zjadły.















Wkurzyłam się i napisałam post na Facebooku w grupie Bydgoszczanie kończąc słowami  "Apel do pani od makaronu - proszę skontaktować się ze mną a wydam pani karmę, którą koty zjadają ze smakiem i będzie mogła pani wyręczyć mnie przejmując dokarmianie kotów na Górzyskowie. Proszę nie zaśmiecać osiedla makaronem, bo syf jaki pani robi odbija się na kotach. Nic dziwnego, że mieszkańcom mogą przeszkadzać takie stołówki.".

Wczoraj  kiedy dzisiaj przyszłam do karmnika i zabierałam się za napełnienie misek usłyszałam jak młody mężczyzna przechodzący w towarzystwie dwóch kobiet pyta - to ta?. Otrzymawszy potwierdzenie podszedł do mnie ze słowami - ty stara ruro jeśli jeszcze raz napiszesz coś w internecie o mojej kobiecie to zrobię z tobą porządek - (mniej więcej tak powiedział). Nie chciał powtórzyć groźby żebym mogła ją nagrać. Sięgnęłam po aparat fotograficzny a mężczyzna na jego widok zareagował tak jak widać na zdjęciu. 

 
 













Nie odpuściłam i pobiegłam z ludźmi. Zrobiłam jeszcze 2 zdjęcia kiedy byli po drugiej stronie ulicy (Lumix ma duży zoom optyczny). Uwieczniłam twarz odważnego pana, więc jeśli spotka mnie kiedykolwiek jakiś "wypadek" znajdzie się on na liście podejrzanych a jak widać siła internetu jest wielka.