środa, 14 maja 2014

W ciągu miesiąca doszły 2 kotki.

Pierwszą zgarnęłam z ulicy 19 kwietnia a było to tak.

Koło godz.22 rozmawiałam ze znajomym stojąc przy sąsiednim bloku nr. 26. Nieopodal jest parking i w pewnym momencie usłyszałam dochodzące stamtąd miauczenie. Po chwili zza ogrodzenia wyszedł kot, szedł w przeciwnym kierunku do miejsca, w którym staliśmy i miauczał. W pierwszej chwili sądziłam, że to jeden z niekastrowanych kocurów tak miaukoli, ale kot zawrócił i za chwilę był przy mnie. Zobaczyłam nacięte ucho. Wiedziałam jednak, że nie jest to żadna z tutejszych kotek. Zagadałam do kotki a ta podeszła pod rękę. Pogłaskałam, wzięłam na ręce i zobaczyłam, że futro na brzuchu jeszcze jej w pełni nie odrosło. Była kastrowana bocznym cięciem ze 2-3 tygodnie temu. Stałam tam ze znajomym jeszcze dobrą chwilę a kotka odchodziła i wracała. Chciałam wrócić do domu bez niej. Kiedy byłam już przy swojej klatce zobaczyłam, że ta usiadła koło klatki sąsiedniego bloku i zaczęła miauczeć. Wróciłam do niej. Od razu do mnie podeszła, wzięłam na ręce i zaniosłam do domu. Eksmitowałam z klatki bezimienną i wsadziłam do niej miauczącą. Może dowiem się kto i gdzie ją wypuścił. Dlaczego kotka jest oswojona i pałęta się w moim fyrtlu miaukoląc okropnie.

Zwyczajna czarna kotka o posturze kocura lubiąca wokalizy.



Drugą zgarnęła przedwczoraj czyli 12 maja.
 
W miejscu dokarmiania kotów przy DPS zastałam obcą kotkę. Kiedy podeszłam schowała się w krzaki, ale wystarczyło, że otworzyłam puszkę z karmą a podeszła śpiewając. Rzuciła się na jedzenie. Zadzwoniłam do kliniki wet, która jest blisko i pani Maja za chwilę przyszła z transporterem. Zabrała kotkę do kliniki a ja poszłam dalej na obchód. Po powrocie zabrałam kotkę do domu.
Jest to bardzo miła kotka. Nie ma kilku siekaczy, więc prawdopodobnie kilkuletnia. Myślę, że rodziła wcześniej. W chwili znalezienia była w dość wysokiej ciąży. Na szyi miała starą obrożę przeciwpchelną łączoną drutem.




Dzisiaj miała sterylkę aborcyjną. Urodziłaby 5 kociąt.