środa, 23 maja 2012

Nowa kotka i adopcja Misi.

W zeszły piątek koło godz.13 przyjechała do mnie kotka ze schroniska. Jest ona znajdą, wygląda na młodą (góra 2 lata).


 










Nie znalazłam na  jej brzuchu blizny po sterylce. Kotka w schronisku nie chciała jeść i okazała się być niezłą histeryczką. Włącza się jej agresor nawet przy próbie głaskania. Dopiero w sobotę mogłam umieścić ją w dużej klatce po wypuszczeniu dzikusek z piwnicy. Na szczęście zaczęła jeść i mam nadzieję, że po diecie z RC Calm zrobi się milsza.



W ten sam piątek wieczorem do nowego domu poszła Misia. Mieszka niedaleko i będzie jedynym kotem w domu. 

 

Jeszcze nie zadomowiła się całkowicie. W ciągu dnia chowa się za kanapą lub w szafie, ale je, chodzi do kuwety i nawet rano przyszła do łóżka opiekunki po pieszczoty.

środa, 16 maja 2012

Koty, koty i tylko koty.

8 maja miałam iść tylko na pocztę i do sklepu, ale w krzakach koło podwórka zobaczyłam kocura. Klon starego zakapiora z kaprawym lewym okiem i również nie za młody. Wróciłam do domu po klatkę. Kocur widząc mnie przeniósł w inne krzaki, ale złapał się dość szybko na Whiskasa z sardynkami. Całe szczęście, że wet przyjechał specjalnie do kliniki żeby go wykastrować, bo kocisko jest mocno zawszawione. Na szyi miał 2 kleszcze a jedno jądro miało zmiany nowotworowe. Kocur został spryskany Frontline i mam nadzieję, że wszy się nie rozlezą.
Kocur jest dość duży, waży ponad 5kg i otrzymał ksywkę Wszarz.















Szybko załapał, że w klatce jest bezpieczny i wcale nie ma zamiaru jej opuścić. Odsypia życie na wolności

 

i nie przeszkadzają mu nawet koty buszujące nad jego głową.
















9 i 10 maja dwuizbową klatkę zajęły po sterylkach kotki mieszkające w piwnicy bloku do którego należy była rezydencja Kuśtyczki, czyli śmietnik.















Ciemniejsza i zdrowsza miała 8 trzytygodniowych płodów. Zakatarzona kotka tydzień wcześniej miała rujkę, więc pewnie również zaciążyła. Tej ostatniej podaję antybiotyk i razem z koleżanką wróci na stare śmieci w sobotę.


11 maja sterylkę miała Żelka. Na drugi dzień zachowywała się jakby nic się nie stało.




















13 maja na miejscu karmienia dziczków zastałam obcego kocura, więc wróciłam do domu po klatkę. Kiedy ją stawiałam oddalił się i schował pod samochodami za płotem. Wszedł do niej dość szybko za jedzeniem kiedy tylko odeszłam z 10m dalej. W domu okazało się, że nie jest wykastrowany, ma katar i nie jest dzikusem.















Pozwalał nawet na takie coś.















Tak prezentuje się po 3 dniach leczenia.


 

Otrzymał ksywkę Spłowiały. W piątek czeka go kastracja i nie wiem co począć z nim później.



Kilka zdjęć tych, które również były kiedyś na ulicy.

Kuśtyczka i Beza












Marcepan i Zadzior












Liza i Pianka












Delicja, Marcepan i Pianka












Pianka












Delicja












Mufinka












Klusia












Capek