czwartek, 11 lipca 2013

11 kotów w 2 tygodnie.

25 czerwca rano obudził mnie telefon od Oli (opiekunki Murki), która prosiła o pomoc dla kotki bytującej przy ul. Biziela. Od piątku kotka pokładała się na chodniku, ciężko oddychała. Miała spory brzuch, więc może ciężarna. Pół godziny później byłyśmy już na miejscu. Kotka była zajęta zjadaniem parówki rzucanej przez karmicielkę, więc łatwo było ją złapać. Brzuch miała spory, ale wygląd sutków nie wskazywał na ciążę. W klinice powiedziałam wetowi, że z kotką dzieje się coś złego.
W poniedziałek koło godz.16 zadzwoniłam do kliniki z pytaniem czy kotka jest do odbioru i usłyszałam, że została wysterylizowana, ale prawdopodobnie ma FIP. W otrzewnej miała sporo płynu, który został odciągnięty. Wkurzyłam się, że wet do mnie nie zadzwonił. Tłumaczył się, że zabieg był robiony w nocy nie chciał mnie budzić a zapalenie otrzewnej może być z innej przyczyny niż FIP. Ja tłumaczyłam, że podjęcie decyzji o uśpieniu przed zabiegiem, kiedy była już pod narkozą byłoby dla mnie łatwiejsze.

W domu kotka cały czas miała apetyt, ale słabła. Zmarła 4 lipca koło godz. 1 w nocy.












[*]


26 czerwca zanim pojechałyśmy z Olą po kotkę do lecznicy udałyśmy się na ul. Biziela po kolejną, która według mnie była w ciąży. Złapała się dość szybko i o mały włos udałoby się złapać jeszcze jedną kotką gdyby nie błąd karmicielki. W sumie zostały tam 3 kotki, ale 2 z nich karmią obecnie kocięta. Ta kotka była w bardzo wysokiej ciąży. Widać nabrzmiały sutek.

3 lipca wróciła na miejsce bytowania.















27 czerwca pani Joanna przywiozła na kastrację kocura, który zimą pojawił się na działkach w Bożenkowie. Jest oswojony i średnio radzi sobie na wolności. Lepszy byłby dla niego dom na wsi niż te działki, choć i w mieszkaniu czuje się dobrze. Na razie został u mnie i otrzymał imię Boguś.







3 lipca po wypuszczeniu buraski na ul.Biziela złapałam kolejną z bytujących tam kotek. Od razu pojechała do lecznicy. Miała początki ropomacicza a na miejsce bytowania wróciła  9 lipca.



3 lipca zabrałam też z ul. Biziela kocura, który kilka dni wcześniej trafił tam dzięki pewnej pani. "Uratowała" ona kota zabierając go z przystanku tramwajowego przy ul.Toruńskiej i wypuszczając przy Biziela. Kocur nabuzowany hormonami nie odstępował czarno białej kotki, którą również będę musiała złapać. Niedawno ktoś zabił jej 2 kociaki i być może jest już w kolejnej ciąży.
Kocur otrzymał imię Bronek i czeka u mnie na ofertę bezpiecznego miejsca do życia. Jest bardzo pro ludzki.



 


9 lipca złapałam przy ul.Korczaka czwórkę kociąt i ich matkę. Dzień później starszą siostrę maluchów. Dorosłe kotki zostały wysterylizowane i w przyszłym tygodniu wrócą na ulicę. Kociętom leczę oczy i nie wiem co począć z nimi dalej. Są 3 kotki i kocur.