wtorek, 18 listopada 2014

Budujemy nowy dom, jeszcze jeden koci dom :)

Nie wiem co mnie siekło, że zabrałam się za robienie kocich budek. Wydawało mi się to proste. Wziąć pudło, owinąć folią, rach ciach i budka gotowa. Okazało się jednak, że zdobycie odpowiednich pudeł nie jest proste. Można kupić, ale są drogie, więc dobrze by było żeby kupne posłużyły kotom kilka sezonów. Żadne rach ciach tylko dobre zabezpieczenie pudła przed czynnikami zewnętrznymi i kocimi pazurami da pożądany efekt. Trzeba się narobić. Dodatkowym dla mnie problem jest brak miejsca nie tylko na swobodną pracę, ale i składowanie pudeł. Muszę się nieźle nagimnastykować przy tych czynnościach. Na razie zrobiłam 4 budki a w planie mam kolejne 6-7, które powinnam wykonać w przeciągu najbliższych 2 tygodni.

Pierwszą budkę zrobiłam dla kotów dokarmianych przez panią Celinę.

Nożykiem wycięłam w pudle otwór 13x13cm, okleiłam taśmą montażową, z pudeł kartonowych wycięłam i sklepiłam taśmą wkład, który zabezpieczy ściany pudła i stanowi dodatkową izolację.








Dno pudła wyłożyłam warstwą folii kiszonkowej/pryzmowej i kartonowe ściany wsunęłam tak aby brzegi folii znajdowały się między nimi a ścianami pudła.









Wsunęłam przyciętą z kartonu podłogę.












Dół i ściany pudła owinęłam 3 warstwami folii z jednego kawałka, zakładki na bokach i górny brzeg okleiłam taśmą.










Na dach zrobiłam pokrowiec z 4 warstw folii. Wstaje on poza pokrywę i po nałożeniu na pudło nachodzi na jego górny brzeg.










Po zamknięciu skleiłam dach z dołem taśmą. W razie potrzeby wystarczy ją odkleić i można posprzątać budkę, wymienić kartonową podłogę na nową.










Tak prezentuje się budka w miejscu przeznaczenia, czyli na patio domu pani Celiny.












Kolejne 2 budy zrobiłam dla kotów bytujących pod sklepem przy ul. Szubińskiej. Nie ma tam zadaszonego miejsca, więc do tych budek dorobiłam daszki.

Są przywiązane do przyciętych palet nylonową linką.












Wykonanie zadaszenia jest proste.

Z grubego kartonu wycięłam taką formę.









 Lekko nacięłam nożykiem linie zgięć, aby łatwo wygiąć w taki kształt.

Nacięcia okleiłam taśmą żeby całość była zwarta, ale i elastyczna.








Owinęłam 3 razy folią zaczynając i kończąc na spodzie daszka.








Boki ścięłam zostawiając zapas, który zawinęłam do wewnątrz.dopasowując folię do wielkości kartonu.








Boki i przód okleiłam taśmą.


Daszek gotowy do zamocowania.


Przyklejanie daszka do budki.



Budka zamknięta i gotowa do użytku.
















Skończę robić budki i zabiorę się za drapaki w domu. Postaram się też pokazać koty mieszkające ze mną. Wiem, że zaniedbuję wirtualnych opiekunów, ale w domu niewiele nowego się dzieje. Koty jedzą, wydalają, śpią a kiedy nie śpią to broją, niszczą i mają mnie za nic.
Jestem niezmiernie wdzięczna wszystkim wirtualnym opiekunom, wszystkim darczyńcom i sympatykom za wieloletnie wspieranie "moich" kotów. Dzięki Wam nie wiedzą co to głód i bezdomność. Nawet wolno żyjące dostały nieduże, ale własne dachy nad głową. Niedawno Fundacja Viva przekazała moim kotom pieniądze z odpisów 1% za rok 2013. Otrzymaliśmy 4771,60zł z odpisów przeznaczonych dla moich podopiecznych plus 2297,00zł z odpisów na koty.sos. Razem 7068,60zł !

Dziękuję.

sobota, 8 listopada 2014

Znowu na działce.

Przy ul. ks. Skorupki jest kilka działek a na nich oczywiście są koty. W tym roku obrodziło tam w kocięta, które zaczęły wychodzić poza teren działek i dzięki temu dowiedziałam się o nich od Oli. W zeszłym tygodniu poszłam rozeznać się w sytuacji i akurat zastałam na działce pana Grzegorza, który wraz z rodziną opiekuje się tymi kotami. Ucieszył się z propozycji pomocy w sterylizacjach i zaczęliśmy działać w środę.

Są 4 dorosłe kotki, 3 kocury i 11 kociąt. Maluchów było więcej, ale trójce pan Grzegorz znalazł domy. Chciałby wyadoptować jeszcze kilka kociąt. Większość z nich daje się brać na ręce właścicielom działki, niektóre nawet nie ma lęku przed obcymi. Niestety choć jesień jest ciepła to kocięta zaczęły chorować. Codziennie na działce bywa matka pana Grzegorza i podawała kociętom antybiotyk zalecony przez weta.



W środę na sterylkę zabrałam najstarsza kotkę Puchatą. Wszystkie koty mają imiona.


Dzisiaj wróciła na działkę a do weta pojechała Romka. Jutro wróci do siebie.


To 2 kocury, które trzeba będzie wykastrować. Nie mam zdjęć pozostałych 2 kotek i 1 kocura.


Do domu zabrałam Puchatkę ( maluda koło klatki). Urodzona 26 maja, waga 1,3kg. Nie jest dzieckiem Puchatej i jej rodzeństwo jest równie mikre.















Około 2 i pół tygodnia temu zaczęła skręcać głowę w prawo. Wetka nie stwierdziła stanu zapalnego w uchu ani uszkodzenia błony bębenkowej.

Lewe oko ma zdrowe.












W prawym zapalenie spojówki.















Zmieniły się zasady wystawiania aukcji charytatywnych na Allegro i teraz każdy kto ma tam konto może pomóc kotom sprzedając fanty. Po zalogowaniu się na http://charytatywni.allegro.pl/ wystawiając aukcję jako cel należy wybrać Koty_sos Fundacja Viva!. Kwota wylicytowana w aukcji trafi na konto Fundacji a koszt wysyłki na konto sprzedającego.
Zachęcam do takiej formy pomocy :)

niedziela, 5 października 2014

Weekendowo - sterylkowo.

W sobotę na działki "Słonecznik" zabrałam tylko jedną klatkę. Ustawiłam ją na działce Małgosi licząc na to, że przyjdzie matka Biszkopta vel Piernika. Zostawiłam sporo karmy żeby najadły się kociaki i kocury. Kotka kręciła się w pobliżu i nawet weszła do klatki, ale pech chciał, że mechanizm nie zadziałał.















Bez klatki, ale z karmą poszłam w inne miejsca sprawdzić czy są jakieś kotki. Tu przyszła wysterylizowana kotka i młody kocur. Bura kotka do sterylki wycofała w głąb działki na mój widok. Rudzielec jest pro ludzki. Daje się brać na ręce. Poprzednio z tego miejsca zabrałam zakatarzonego kocura,















który wczoraj pojawił się w tym miejscu. Właśnie stąd wzięłam tydzień temu szylkretę.















Buras jest nienażarty. Chodzi za człowiekiem miaucząc. Napycha się tak, że boki mu sterczą jak u ciężarnej kotki.















Szylkreta wypuszczona po sterylce w zeszły poniedziałek ma się dobrze, ale nie podeszła do jedzenia póki tam byłam.















Właściwie dobrze się stało, że nie złapałam matki Biszkopta, bo z tego ostatniego miejsca zabrałam inną kotkę. Okazało się, że miała zaawansowane ropomacicze. Ma większe cięcie na brzuchu i będzie musiała kilka dni spędzić u mnie.
















Dzisiaj ruszyłam z kastracją kotów bytujących przy ul. Sygnałowej. Jest tam sporo kotów i choć nie była to pora ich karmienia to część z nich przyszła zawołana.














 Kocur.
 Kocur niesłyszący.
Tegoroczny kociak.













Złapały się 2 kotki, które wcześniej rodziły dwa razy w roku.



Na razie sterylizuję koty na koszt Bydgoskiego Klubu Przyjaciół Zwierząt Animals, ale i tam środki zapewne niedługo się skończą. Kotom przy ul. Sygnałowej trzeba by sprawić budki, więc zwracam się z prośbą o darowizny dla bydgoskich kotów wolno żyjących. Bez wsparcia finansowego nic nie zdziałam, a jak widać nie opieprzam się.

Konto do darowizn:

Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
03-772 Warszawa, ul. Kawęczyńska 16 lok 42a

63 2030 0045 1110 0000 0255 7540
(z dopiskiem: Projekt Bydgoszcz)

Serdecznie dziękuję za każdą wpłatę.