wtorek, 15 listopada 2011
Czarna-pożegnanie
Czarna zmarła dzisiaj koło godz.5 rano. Dopiero wieczorem została zrobiona sekcja.
Według weta nie mogłam jej wyleczyć, choć wcale nie miała guzów. Problem tkwił w nerkach, które były patologicznie zmienione.
Prawa zdegenerowana, mniejsza niż normalnie; najprawdopodobniej proces wrodzony. Lewa obrzmiała, z torebką nerkową wypełnioną ropnym wysiękiem. Obie nerki miały zaburzony podział na warstwę rdzenną i korową, więc nie spełniały swojej podstawowej funkcji.
Linki do zdjęć nerek: 1. 2. 3.
Trafiła do mnie, jako malutki szkielecik z ogromną ilością pcheł, przechyloną główką i zaburzeniami równowagi. Nie sądziłam, że uda mi się ją utrzymać przy życiu. Przeżyła tylko 3 lata i prawie 3 miesiące. A może aż tyle.
Miała aksamitną sierść i szkoda, że nie pozwalała się głaskać. Była radosną i żywą kotką, choć tył nie nadążał za przodem kota. W pamięci pozostaną mi jej galopady, podskoki i zabawy byle czym.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz