poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Moje wakacje.

Jakie wakacje? Dzień jak co dzień, miesiąc podobny do poprzedniego, czyli ciągle z kotami.

Kotom przy sklepie postawiłam karmnik.















Szybko przestały interesować się "darami" rzucanymi przez pana ze sklepu i amatorów piwa takimi jak te.


















Sierść kotki, która miała łyse placki poprawiła się, ale i brzuch rósł bardzo szybko. Kilka razy próbowałam przekonać pana ze sklepu do sterylizacji kotek. Ostatni raz w zeszły wtorek, ale był nieugięty. Twierdził, że koty należą do niego, że od lat o nie dba i chce mieć co roku kocięta. Nie pozostało mi nic innego jak złapać kotkę po zamknięciu sklepu poza terenem działalności tego pana. Zrobiłam tak właśnie we wtorek. Wystarczyło, że tego dnia nie zostawiłam kotom mokrej karmy i przyszłam pod ogrodzenie po godz.21. Wyłożyłam trochę karmy na murek i więcej do klatki. Zakiciałam a po chwili zjawiły się wszystkie koty. Po kilku minutach ciężarna kotka była już w klatce. Od środy goi się po zabiegu w domu Tomasza.















Mam zamiar wyłapać na zabiegi wszystkie bytujące pod sklepem koty tak żeby w przyszłym roku nie urodził się tam żaden kociak.

To, że w danym miejscu nie rodzą się kocięta nie gwarantuje jednak spokoju. Koło 21 lipca przy DPS "Słoneczko" zauważono kociaka. Nie wiadomo skąd się wziął. Lgnął do bytujących tam kotów, ale bez wzajemności. Złapałam go 28 lipca kiedy to miaucząc chodził po parkingu za jednym z wykastrowanych kocurów. Jest to kocurek.


28.07.2014















02.08.2014




11.08.2014




 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz