Zabrałam dzisiaj z kliniki kotkę, którą złapałam 10 dni temu na terenie
szpitala przy ul. Św, Floriana. Z nosa już jej nie leci i oczy nie
łzawią, ale jeszcze nie oddycha czysto i czasem wysmarkuje gluty. Przez
moment po przyniesieniu do domu była lekko speszona.
Wystarczyło pogłaskać ją i zaczęła rozglądać się po klatce. Namierzyła
miskę, zjadła sporo suchej karmy, popiła wodą. Po chwili zaczęła się
bawić.
Otrzymała imię Florka.
Na deser portret Łatka i Rurki.
Takie wesołki jak Florka poprawiają najgorszy nastrój. Łatek to czyścioch a Rurka nadal szarawa ale jej buzia już nie taka smutna. Nie masz tam czegoś do zazdraszczania? (wieści o Biszkopcie?)))
OdpowiedzUsuńWieści z samego rana:
OdpowiedzUsuń"A u Małego, zwanego uparcie przez mężowego Piernikiem (biszkopt, piernik - ciastko jest ciastko ;)) młodość kwitnie (puk puk w niemalowane!). Niewidzialni wrogowie grasują u nas po 23 i wtedy właśnie Pierniczkowy (czyżby rodziło się jego imię?) rozpoczyna czas polowań, galopów i poślizgów na kaflach w przedpokoju (małe kotki mają zerową przyczepność). Jesteśmy na etapie uczenia się, że drapie się drapak, a nie co popadnie (Tygryska i Kurdupelka w tej materii wyszkoliłam na tyle skutecznie, że nie pastwiły się na meblach, zobaczymy czy Mikronowi też uda się zaliczyć).
Tak jak zostało przepowiedziane - miziak z niego niesamowity. Pozycja "pokaż brzuszek" - kołami do góry i winszowanie sobie masażu podwozia jest jedną z ulubionych form relaksu. Coraz milej nam razem. Tylko zdrowie Kurduplowe wisi nad nami niczym wizja nadchodzącej jesieni."
Z Kurduplem nieciekawie. Wet odstawił antybiotyk po 5 dniach podawania kiedy kotu się polepszyło no i po kolejnych 4 dniach wszystko wróciło. Gorączka, kichanie i osowiałość.
Czy to możliwe, że młody Piernik zaraził dużego Kurdupelka? Pozdrowienia dla obu!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że mógł zarazić się do młodego choć był szczepiony. Kurdupel zaliczył sporo stresu. Śmierć Tygrysa i pojawienie się młodego a stres obniża odporność.
OdpowiedzUsuń