Przedwczoraj Gałgan ponownie miał grzebane w paszczy. Konieczne było usunięcie górnego trzonowca zostawionego przez weta robiącego poprzednią sanację paszczy. Trzonowiec ten ranił dziąsła, które było poprzednio wypalane i szybko odrosła nadmierna tkanka. Poza tym wet usunął dolnego trzonowca znajdującego się przy rozbujanym dziąśle. W tej chwili widać u Gałgana jeszcze gulę, ale wygląda na to, że jest spuchnięta ślinianka językowo-trzonowcowa. Powinna się niedługo skurczyć .
Żelce wlazło coś do prawego oka i ucha. Infekcja jest nieduża, ale martwi mnie, że nie za bardzo reaguje na leki miejscowe. Poza tym okazało się, że Żelka bardzo ładnie je sama mokrą karmę i niepotrzebnie kombinowałam z tackami Animondy. Wcina kittena z puszek a nawet adulta razem z innymi kotami. Nadal pije z „cyca”, ale dzięki temu jest czystym kotkiem.
Mufinka zaliczyła dzisiaj trzecie szczepienie przeciwko grzybicy a Marcepan drugie. U weta leżą jeszcze dwie zapłacone szczepionki dla Nutki i Pralinki, które kotki dostaną we wtorek. Nutka na pewno będzie musiała zaliczyć trzecie szczepienie, ale Pralince może wystarczą dwa. Poza tym przydałoby się zaszczepić przynajmniej te rokujące adopcyjnie koty, bo grzyb pojawia się nadal. Niektóre koty z małymi ogniskami leczą się same. Nie wiem na czym to polega, ale jeśli przy takim małym placku nie grzebię za bardzo a tylko ze 3 razy zetrę dobrze zainfekowane miejsce po czym posmaruję imaverolem to grzyb znika.
Na dniach mam zamiar podać Advocate kotom, które dam radę złapać, ale mogłam zakupić środka na 120kg zwierza. Na więcej na razie mnie nie stać. Powinnam zbadać krew kilku kotom, kilka kotów wymaga sanacji paszczy, przydałoby się niektóre koty doszczepić przeciwko chorobom wirusowym. To wszystko jednak sporo kosztuje.
W ramach Projektu Bydgoszcz w grupie koty.sos kupiłyśmy drugą klatkę łapę. Tym razem z Zametu. Jest lżejsza i ma drzwi podnoszone na zewnątrz. Mam nadzieję, że na wiosnę uda się w nią złapać jakieś kotki. Na razie dwa razy dziennie noszę „moim” wysterylizowanym dziczkom jedzenie. Regularnie pokazują dwie czarnulki. Często towarzyszy im chudawy, niekastrowany kocur. Matkę Mufinki i Żelki od czasu zabrania tej drugiej widziałam może ze 3 razy. Raz do misek przyszło 5 czarnych kotów. Dwóch pozstałych kotek, które były u mnie po sterylce nie widuję.
Na początku tygodnia mam otrzymać budkę, którą zrobił dla tych dziczków mąż Izy. Ciekawe czy ją zaakceptują.
W pierwszej jego części widać dwie wysterylizowane kotki a pod koniec jedną z nich i kocurka. Kocurka mam zamiar wykastrować wiosną.