niedziela, 31 lipca 2011

wakacyjny gość

Przez 6 dni od 21 lipca jeździłam doglądać kota, którego opiekunka wyjechała. Miała do mnie telefonować, aby podać datę powrotu, co do tej pory nie nastąpiło. W zeszłą środę zabrałam kocurka do domu, bo codzienne dojazdy do niego były dla mnie zbyt męczące a i kot czuł się samotny. W dodatku zaczęło paprać mu się wcześniej leczone ucho i w domu łatwiej jest mi tego doglądać. Nie wiem ile ma lat, jest kastratem, ma chipa i na imię Pipi.

 

 

 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz