sobota, 21 lipca 2012

Wyniki czarnej Biedy, 3 sterylki.

Kotka otrzymała imię Bieda i zyskała wirtualną opiekunkę.















Wyniki badania krwi bardzo nieciekawe.



















Przeszłam na karmienie Biedy renalem, dostaje też żelazo w iniekcji. Jutro dostanie trzeci zastrzyk. Wydaje się, że nabrała trochę ciała, choć apetyt ma średni. Nawadniam ją też podskórnie i nadal często siusia poza kuwetą, więc potrzebne są podkłady w klatce. Kosztowna ta Bieda a u mnie bieda, więc gdyby ktoś mógł się dołożyć do jej utrzymania to proszę o wpłaty na konto:

Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok 42a
03-772 Warszawa
KRS 0000135274

Bank DnB NORD Polska S.A.
49 1370 1109 0000 1706 4838 7303

tytuł przelewu: darowizna na działalność statutową - Bieda u Mirki.




W środę i czwartek zostały wysterylizowane obie czarne mamuśki. Mam nadzieję, że niedługo się ociepli, bo pod koniec tygodnia chciałabym je wypuścić. Z jednym kociakiem mogę mieć problem. Najmniejszy kocurek z trojaczków nadal bardzo odstaje od rodzeństwa. Nie chce jeść pokarmu stałego, ale pije mleko z miski. Dlatego jakiś czas temu zamówiłam Vitactiv Kitten Milk, ale bardzo szybko kupiony zapas znika, bo i rodzeństwo mikrusa zasmakowało w mleku. 


Dzisiaj sterylkę miała cały czas bezimienna persiczka. Mam nadzieję, że dom, który się przedwczoraj odezwał nie rozmyśli i kotka po 31 lipca opuści mój dom.




Dla miłośników kudłaczy Elena wyzwolona.



wtorek, 17 lipca 2012

Doszło 6, ubyły 2, czyli 63 koty.


13 lipca Kira pojechała do Hospicjum Agnieszki w Toruniu. http://forum.kocie-hospicjum.pl/viewtopic.php?p=16093#p16093  Agnieszka ma lepsze możliwości diagnozy Kiry i mam nadzieję, że choć to hospicjum to Kira nie będzie miała zamiaru umierać.


11 lipca udałam się do piwnicy przy ul. Gałczyńskiego 10 w celu złapania kociaka lub dwóch. Zastałam tam 4 kocięta. Matkę kociąt udało mi się złapać 2 dni później i wróci na podwórko po sterylce.  Kocięta to 4 kocurki. Na razie dzikuski i o oswajaniu będę mogła myśleć dopiero po wypuszczeniu kotki.

 



10 lipca przyjechał do mnie ze schroniska kudłacz. Miał sporo sfilcowanej sierści, więc go ostrzygłam. To spory, niekastrowany kocur, ale chudy.

 

 

 












Fakt, że udało mi się ostrzyc go bez podawania narkozy świadczy o jego łagodności. To bardzo fajny kot i tym bardziej cieszę, że wczoraj został adoptowany. Zabrała go Ewa, która wspiera od lat moje działania. Kudłacz będzie miał w domu towarzystwo kudłatej i plaskatej kotki. http://forum.kocie-hospicjum.pl/viewtopic.php?p=16394#p16394




Wcześniej ostrzygłam Elenę i Dilę.

 


 







Elena reklamuje maszynkę dzięki, której uwolniła się od kudłów.













3 lipca dzień po zabraniu trójki kociąt z kotką otrzymałam emaila z prośbą o zaopiekowanie się chorą kotką z działek. Tego samego dnia przyjechała do mnie czarna chudzina, całe 2kg kota.

 


Zawszawiona okropnie, odwodniona i siusiająca zbyt dużo. Szybko w jej moczu zaczęła pojawiać się krew a już po wejściu z leczeniem antybiotykiem krwi było coraz więcej. Kotka nie chciała korzystać z kuwety, więc klatkę wykładałam podkładami, które po niespełna dobie tak wyglądały.











Po tygodniu leczenia przestała siusiać z krwią.  W czwartek oddała krew i mocz do badania. Mocz niestety wylał się podczas transportu do labu. Na wyniki krwi jeszcze czekam.



Kilka zdjęć kociąt i kotki, które złapałam 2 lipca. Kotkę czeka jutro sterylka.

 

 

 

 

 

 





poniedziałek, 9 lipca 2012

Koty, kłopoty.

Od środy noszę karmę kotom z ul. Gałczyńskiego 10.


Śmietnik z którego zabrałam kotkę z trójką kociąt.















Został w nim ten kociak.















Na stałe przed blokiem stołuje się para kotów. Kocur, którego złapałam przy DPS 26 kwietnia i dzień po kastracji wypuściłam.















Kotka, która urodziła jakiś czas temu a pani ja dokarmiająca nie znalazła kociąt. Na zdjęciu widać jeden wyciągnięty sutek.
















Próbuję w miejscu karmienia tych kotów zaprowadzić porządek. Kupiłam plastikowe pojemniki i wyrzucam resztki wędlin i licho wie czego, które przynoszą im ludzie. Dzisiaj zabrałam za mało wody a konieczne było opłukanie pojemnika, więc poprosiłam pana stojącego akurat na balkonie o jej dolanie do butelki. Pan poskarżył się na otwarte okienka w piwnicy, na pchły, na smród spowodowany przez koty. Zapytałam, które koty ma na myśli i dowiedziałam się, że chodzi o kotkę i kociaka. Zeszliśmy do piwnicy i przez szparę w drzwiach jednego boksu zobaczyłam głowkę kociaka. 2 boksy dalej jest piwnica pani dokarmiającej te koty i w jej piwnicy jest otwarte okono. Tak, więc wiem gdzie kotka ze zdjęcia ma przynajmniej jednego kociaka. Umówiłam się z właścicielką piwnicy, że wpuści mnie do niej jeśli będę chciała złapać malucha. Kotka ma mieć sterylkę po powrocie pani karmicielki z sanatorium. Dla tej kotki mam ostatni talon, bo niestety talony nam się skończyły. Na kolejne sterylki muszę skombinować kasę sama.
Nie mam miejsca dla tego kociaka ani na przetrzymanie kotki. Rano zgodziłam się przyjąć jutro persa ze schroniska. Nie wiem jakiej maści i skąd ten pers. Wiem, że skołtuniony kocur prawdopodobnie niekastrowany.


Potrzebne fundusze, potrzebne adopcje, potrzebne domy tymczasowe.


poniedziałek, 2 lipca 2012

Kolejna kotka z kociętami.

Kolejna czarna kotka przyniosła do boksu śmietnika kocięta. Tym razem przy ul. Gałczyńskiego 10. Zabrałam je do domu w czwartek. Kotka była zakatarzona i 2 maluchom zaczynały paprać się oczy.















Kocięta mają może 5-6 tygodni. Od lewej:

czarny z białym - kocur, waga 530g - po 2 dniach 581g
czarny - kotka, waga 468g - po 2 dniach 518g
czarny - kocur, waga 347g - po 2 dniach 389g


Najmniejszy przybrał mniej od rodzeństwa, ale on nie je jeszcze mokrej karmy, bazuje na mleku matki. Nabrał jednak wigoru i oczy mu się nie sklejają. Maluchy korzystają z kuwety i roznoszą żwirek po całej klatce. Czarny z białym potrafi nosić w pysku plastikową zabawkę z dzwonkiem. Szkoda, że nie chciał zademonstrować tej umiejętności kiedy je filmowałam.

=> Filmik. <=

Matka kociąt od piątku dostaje antybiotyk. Prawie cały czas szybko oddychała i mnie to martwiło, ale możliwe, że to ze stresu. Dzisiaj wydaje się być spokojniejsza, choć w nocy śpiawała jakby miała rujkę. Na szczęście nie jest tak bojowa jak matka starszaków, więc obsługa kociej rodziny jest prosta.


W śmietniku został 3-4 miesięczny kociak od innej kotki, która zaginęła po narodzeniu kolejnego miotu. Jest tam jeszcze jedna kotka do sterylki, ale jakiś czas temu urodziła. Pani dokarmiająca ją nie wie gdzie schowała kocięta. Nie wiemy nawet czy kocięta żyją, bo kotka ostatnio dużo czasu spędza przed blokiem. Sutki nadal ma wyciągnięte, więc jej nie łapię.