Zdecydowaliśmy, że przezimuje u mnie. Po wyleczeniu zostanie wysterylizowana a jeśli oswoi się to będzie do adopcji. Jeśli pozostanie dzikuską to wiosną wróci na działki.
Dwa dni później.
Próby oswajania z dotykiem człowieka. => Filmik. <=
Faraon ma się dobrze. Nabrał trochę ciała, ale nie roztył się nadmiernie. Jest z niego jednak kawał kota.
Malutki nadal wydaje mi się być malutkim kotem. Jest bardzo wesoły. Czasem aż za bardzo. Bieganie po mnie nad ranem kiedy próbuję spać jest już normą. Niestety zbierają mu się ciągle gluty w nosie. Kiedy sprowokuję ich wysmarkanie jest spokój na 2-3 dni a potem znowu nos zapchany.
Faraon mi się bardzo podoba. Mam sentyment do różowych nosków.
OdpowiedzUsuńMój Ci on Faraon :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tylko wirtualnie ;)
OdpowiedzUsuńMyślę o adopcji kota, ale i boję się tej decyzji. Mieszkałam ponad 16 lat z kocicą, ale w ostatnich latach jej życia byłyśmy same - czyli kotka spędzała samotnie około 10 godzin dziennie - nie była chyba szczęśliwa, ja też nie. Później porwałam się na bycie dt dla chorego znajdy. Był uroczy, ale strasznie mnie maltretował w nocy. Oddałam w dobre ręce, ale wyrzuty sumienia i świadomość, że nie sprostałam prześladują mnie do dziś. Teraz ciągle się rozglądam, ale na tym się kończy. Mam też podwórkową podopieczną, która za nic nie chce ze mną zamieszkać ani nawet odwiedzić ;-) ale też myślę, że może kiedyś... Chyba jestem dupą wołową, a nie potencjalnym personelem kocim, ale tęskno do kociego wąsika na poduszce obok głowy, oj tęskno. Dziękuję za wysłuchanie.
OdpowiedzUsuńHersyli napisz do mnie maila. Chciałabym coś zaproponować.
OdpowiedzUsuń