niedziela, 21 sierpnia 2011

Lizak? A może Liza.

„Zmiana płci” przez kocięta staje się już niemal tradycją. Po złapaniu przerażonego Lizaka pobieżnie obejrzałam kocie podogonie i nawet wetka nie miała szansy dobrze się mu przyjrzeć, bo pobyt w klinice starałam się skrócić do minimum, czyli samego interwencyjnego szczepienia. Później drugi koniec kota zbytnio mnie interesował gdyż nie stwierdziłam biegunki a moją uwagę względem kociąt przyciągają tylko nieprawidłowości związane z ich funkcjonowaniem.  Lizak cały czas był zdrowy. Jakiś czas temu zwróciłam uwagę na różnicę pomiędzy podogoniem Batona i Lizaka, gdy stali podczas jedzenia posiłku zwróceni do mnie tyłem. Jednak dopiero teraz przyjrzałam się dokładniej i Lizak okazuje się być Lizą. Wcale mi się to nie podoba. Mam ogromne opory przed wydawaniem niesterylizowanych kotek. Mam też spore opory względem wczesnej sterylizacji.
Dzisiejsza Liza, czyli Lizak po zmianie płci.
 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz