11 lipca.
Korax [*] Eutanazja, FIP. Miał rok i 3 miesiące.
14 lipca.
18 lipca.
Przyjęłam 2 kotki i kocura z ul. Biziela, które łapałam z Olą dzień wcześniej.
Przyjazna, rozdająca baranki kotka, która w tym roku odchowała już jeden miot kociąt i była w kolejnej wysokiej ciąży. Była u mnie 8 dni.
Niewidoma, oczy uszkodzone przez przebyte w dzieciństwie choroby. Stołuje się i ma swoje schronienie na posesji domu matki Oli. Miała w tym roku kocięta, którymi zaopiekowała się wetka z pobliskiej lecznicy. Nie była obecnie w ciąży. Miała boczne cięcie i tego samego dnia wróciła do siebie.
Kocur, który również został wypuszczony tego samego dnia.
22 lipca.
Złapałam przy ul Gnieźnieńskiej kocura z raną na szyi.
Został wykastrowany. Trzeciego dnia otrzymał dawkę antybiotyku na kolejne 3 dni i wrócił na ulicę. Rana ładnie się zasuszyła.
26 lipca.
Przed godz. 9 zadzwonił telefon. Pan znalazł wczoraj leżącego koło samochodu kociaka, który był bardzo słaby i miał sklejone oczy. W domu nakarmił go, przemył oczy i maluch odzyskał wigor, ale pan ma dwa duże psy i dzisiaj w południe wyjeżdża, więc prosi o pomoc. Kociak wylądował u mnie przed godz. 11.
Zapodałam mu Frontline, Milbemax i Catosal. Umyłam mokry od rozwolnienia tyłek. Podjadł, napił się i przestał płakać.
Karma przez małego Sralka przelatywała. Ciężko było stwierdzić czy to co znajduję w kuwecie i na podłodze klatki wyszło tyłem z kota czy przodem.
Sralek 3 dni później.
1 sierpnia zrobił się osowiały. Wieczorem dałam mu kroplówkę i polizał trochę conva. Prawie
cały czas spał, brany na ręce pomiaukiwał. Znowu leciała z niego
wodnista kupa i nad ranem brzuch oraz tył miał mokre. Miał dreszcze choć
temperaturę w normie. Umyłam go i lekko podsuszyłam. Zmalał mu brzuch i
teraz czuje się już dobrze. Z chęcią zjadł mięsnego conva i się ożywił. 5 sierpnia unormował mu się stolec, ale zaczął gorączkować. 7 sierpnia przed godz. 1 rano Sralek miał prawidłową temperaturę. Cały dzień nie robił
kupy. Sikał po podaniu Furosemidzie. Koło północy wypił sporo conva
płynnego, ale trochę zwymiotował kiedy pozbywał się małego bobka w
kuwecie. O 6 rano leżał w legowisku słaby i miał znowu przyspieszony
oddech. Termometr wykazał tylko 37,3 stopnia. Dałam mu podgrzaną
kroplówkę, Nospe, Furosemid i Catosal. Po kolejnym mierzeniu temperatury
poszedł do kuwety i zrobił dużą miękką kupę o zwartej konsystencji. W
kuwecie wylądowało też siku. Nadal miał za niską temperaturę i
przyspieszony oddech.
Po południu nie pozostało nic jak innego jak ulżyć mu w agonii.
[*]
Sekcja wykazała, że od urodzenia nie miał szans na długie życie. Małe
płuca były teraz przekrwione a większą część klatki piersiowej zajmowało
ogromne serce. Niewydolność krążeniowo oddechowa.
29 lipca.
Pianka pojechała do domu w Poznaniu. Aklimatyzacja przebiegała powoli, ale trafiła do cierpliwych ludzi. Zasiliła stadko składające się z 2 kotek i 2 psów.
Pianka miesiąc później.
2 sierpnia.
Przyjęłam kotkę po sterylce aborcyjnej, którą udało się złapać pani Martynie przy ul. Gnieźnieńskiej. 10 sierpnia wróciła na ulicę.
7 sierpnia.
Zaczęły gorączkować kocięta zabrane z ul. Korczaka. Trwało to około tygodnia i tylko jedna kotka bardzo mnie martwiła, bo przestała jeść. Wyszła jednak na prostą.
(zdjęcia z 24 lipca).
Filmik z 17 sierpnia => http://www.youtube.com/watch?v=6U1msqaLnoU&feature=youtu.be
26 sierpnia po południu zaszczepiłam kocięta. Późnym wieczorem kocurek zaczął gorączkować. Po podaniu środka przeciwgorączkowego poczuł się lepiej, ale pojawiły się wymioty. Zwymiotował ze 3 razy i słabł. Zmarł nad ranem.
Kocurek w środku.
22 sierpnia.
Londa [*]
Pokonała ją mocznica. Była u mnie od 12.05.2010. Nie oswoiła się.
26 sierpnia.
Przyjęłam kotkę po sterylce aborcyjnej. Pani Joanna złapała ją ul. Boya Żeleńskiego. 4 września wróciła na ulicę gdzie czekały na nią 3 miesięczne kocięta.
5 września.
Złapałam ostatnią z niesterylizowanych kotek z działki przy ul Kossaka. Wypuściłam ją dzień po sterylce, gdyż 2 sutki miała mleczne i używane. Wtedy też po raz pierwszy zobaczyłam jej 2 kocięta. Bicolor z białą końcówką ogona i arlekin. Około 3 miesięczne maluchy.
6 września.
Gizmusia [*]
Eutanzaja. Przyczyną jej zapaści był rozstrzeń serca. Prawa komora zapadła się i
krew zalała płuca. Miała 8 lat z czego ponad 6 spędziła u mnie.
8 września.
Powrót z adopcji po ponad 4 latach. Dotychczasowi opiekunowie wyjechali za granicę. O planach powiadomili mnie 2 tygodnie wcześniej.
Nel i Smyk dzisiaj.
Nel 8.09.2008r.
Smyk (od teraz Staś) 21.12.2008r.
9 września.
Branda [*]
Eutanzja, niewydolność krążeniowo oddechowa. Nie robiłam sekcji. Branda była dziką dziczą. Nie miałam możliwości leczenia jej.
W międzyczasie zmontowałam kotom nowy drapak.
I tak to mamy koniec wakacji.
Nieustający szacunek i podziw. Z pozdrowieniami.
OdpowiedzUsuńPs. Punia po pół roku nadal na dystans, ale sypiamy razem.
I u mnie jest kilka kotów, które przychodzą na głaski tylko wtedy, gdy leżę w pościeli. Zapewne człowiek w pozycji horyzontalnej jest według nich mniej groźny ;)
OdpowiedzUsuńpodziwiam! Odnośnie forum miau, udzielałam się tam, dosyć aktywnie kilka lat temu. Ale agresja i ekstremizm mnie przeraziły do tego stopnia, że w ogóle przestałam tam bywać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń