środa, 11 września 2013

2 miesiące w telegraficznym skrócie.


 11 lipca.










Korax [*]  Eutanazja, FIP. Miał rok i 3 miesiące.




14 lipca.

Biało-rudy Boguś pojechał do nowego domu. Zamieszkał tutaj =>  http://www.stajniajaruzyn.pl/



18 lipca.

Przyjęłam 2 kotki i kocura z ul. Biziela, które łapałam z Olą dzień wcześniej.






Przyjazna, rozdająca baranki kotka, która w tym roku odchowała już jeden miot kociąt i była w kolejnej wysokiej ciąży. Była u mnie 8 dni.





Niewidoma, oczy uszkodzone przez przebyte w dzieciństwie choroby. Stołuje się i ma swoje schronienie na posesji domu matki Oli. Miała w tym roku kocięta, którymi zaopiekowała się wetka z pobliskiej lecznicy. Nie była obecnie w ciąży. Miała boczne cięcie i tego samego dnia wróciła do siebie.








  Kocur, który również został wypuszczony tego samego dnia.




22 lipca.

Złapałam przy ul Gnieźnieńskiej kocura z raną na szyi.






Został wykastrowany. Trzeciego dnia otrzymał dawkę antybiotyku na kolejne 3 dni i wrócił na ulicę. Rana ładnie się zasuszyła.




26 lipca.

Przed godz. 9 zadzwonił telefon. Pan znalazł wczoraj leżącego koło samochodu kociaka, który był bardzo słaby i miał sklejone oczy. W domu nakarmił go, przemył oczy i maluch odzyskał wigor, ale pan ma dwa duże psy i dzisiaj w południe wyjeżdża, więc prosi o pomoc. Kociak wylądował u mnie przed godz. 11.
Zapodałam mu Frontline, Milbemax i Catosal. Umyłam mokry od rozwolnienia tyłek. Podjadł, napił się i przestał płakać.











Karma przez małego Sralka przelatywała. Ciężko było stwierdzić czy to co znajduję w kuwecie i na podłodze klatki wyszło tyłem z kota czy przodem.

Sralek 3 dni później.

   













1 sierpnia zrobił się osowiały. Wieczorem dałam mu kroplówkę i polizał trochę conva. Prawie cały czas spał, brany na ręce pomiaukiwał. Znowu leciała z niego wodnista kupa i nad ranem brzuch oraz tył miał mokre. Miał dreszcze choć temperaturę w normie. Umyłam go i lekko podsuszyłam. Zmalał mu brzuch i teraz czuje się już dobrze. Z chęcią zjadł mięsnego conva i się ożywił. 5 sierpnia unormował mu się stolec, ale zaczął gorączkować. 7 sierpnia przed godz. 1 rano Sralek miał prawidłową temperaturę. Cały dzień nie robił kupy. Sikał po podaniu Furosemidzie. Koło północy wypił sporo conva płynnego, ale trochę zwymiotował kiedy pozbywał się małego bobka w kuwecie. O 6 rano leżał w legowisku słaby i miał znowu przyspieszony oddech. Termometr wykazał tylko 37,3 stopnia. Dałam mu podgrzaną kroplówkę, Nospe, Furosemid i Catosal. Po kolejnym mierzeniu temperatury poszedł do kuwety i zrobił dużą miękką kupę o zwartej konsystencji. W kuwecie wylądowało też siku. Nadal miał za niską temperaturę i przyspieszony oddech.
Po południu nie pozostało nic jak innego jak ulżyć mu w agonii.






[*]




Sekcja wykazała, że od urodzenia nie miał szans na długie życie. Małe płuca były teraz przekrwione a większą część klatki piersiowej zajmowało ogromne serce. Niewydolność krążeniowo oddechowa.




29 lipca.

Pianka pojechała do domu w Poznaniu. Aklimatyzacja przebiegała powoli, ale trafiła do cierpliwych ludzi. Zasiliła stadko składające się z 2 kotek i 2 psów.
Pianka miesiąc później.














2 sierpnia.

Przyjęłam kotkę po sterylce aborcyjnej, którą udało się złapać pani Martynie przy ul. Gnieźnieńskiej. 10 sierpnia wróciła na ulicę.












7 sierpnia.

Zaczęły gorączkować kocięta zabrane z ul. Korczaka. Trwało to około tygodnia i tylko jedna kotka bardzo mnie martwiła, bo przestała jeść. Wyszła jednak na prostą.

(zdjęcia z 24 lipca).





26 sierpnia po południu zaszczepiłam kocięta. Późnym wieczorem kocurek zaczął gorączkować. Po podaniu środka przeciwgorączkowego poczuł się lepiej, ale pojawiły się wymioty. Zwymiotował ze 3 razy i słabł. Zmarł nad ranem.







Kocurek w środku.





22 sierpnia.










Londa [*]


Pokonała ją mocznica. Była u mnie od 12.05.2010. Nie oswoiła się.



26 sierpnia.

Przyjęłam kotkę po sterylce aborcyjnej. Pani Joanna złapała ją ul. Boya Żeleńskiego. 4 września wróciła na ulicę gdzie czekały na nią 3 miesięczne kocięta.












5 września.

Złapałam ostatnią z niesterylizowanych kotek z działki przy ul Kossaka. Wypuściłam ją dzień po sterylce, gdyż 2 sutki miała mleczne i używane. Wtedy też po raz pierwszy zobaczyłam jej 2 kocięta. Bicolor z białą końcówką ogona i arlekin. Około 3 miesięczne maluchy.












6 września.










Gizmusia [*]


Eutanzaja. Przyczyną jej zapaści był rozstrzeń serca. Prawa komora zapadła się i krew zalała płuca. Miała 8 lat z czego ponad 6 spędziła u mnie.



 8 września.

Powrót z adopcji po ponad 4 latach. Dotychczasowi opiekunowie wyjechali za granicę. O planach powiadomili mnie 2 tygodnie wcześniej.


Nel i Smyk dzisiaj.











Nel 8.09.2008r.











Smyk (od teraz Staś) 21.12.2008r.













9 września.







Branda [*]



Eutanzja, niewydolność krążeniowo oddechowa. Nie robiłam sekcji. Branda była dziką dziczą. Nie miałam możliwości leczenia jej.




W międzyczasie zmontowałam kotom nowy drapak.










I tak to mamy koniec wakacji.

3 komentarze:

  1. Nieustający szacunek i podziw. Z pozdrowieniami.
    Ps. Punia po pół roku nadal na dystans, ale sypiamy razem.

    OdpowiedzUsuń
  2. I u mnie jest kilka kotów, które przychodzą na głaski tylko wtedy, gdy leżę w pościeli. Zapewne człowiek w pozycji horyzontalnej jest według nich mniej groźny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. podziwiam! Odnośnie forum miau, udzielałam się tam, dosyć aktywnie kilka lat temu. Ale agresja i ekstremizm mnie przeraziły do tego stopnia, że w ogóle przestałam tam bywać. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń