poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Minął kolejny tydzień pod znakiem kastracji.

W poniedziałek przyjęłam kotkę z działek, która w ostatnim roku bardzo schudła a niedawno krwawiła z dróg rodnych.
















W środę "wbiłam" ją w termin zarezerwowany dla Żelki. U kotki rozwijało się ropomacicze i prawdopodobnie wcześniej poroniła. W środę odbyła się też sterylka Mufinki.

W czwartek wypuściłam kocury kastrowane tydzień wcześniej. Młodszemu przez ten czas łapa zagoiła się na tyle, że stąpał na niej. Ogon starego także się zagoił. Tego samego dnia złapałam kolejnego  czarnego kocura i od razy zaniosłam go na kastrację. Kocura tego niezbyt często widywałam w miejscu karmienia, więc tym bardziej ucieszyło mnie jego złapanie. To młody i silny kot. Następnego dnia wrócił na podwórko.
Wieczorem próbowałam złapać czarną, ciężarną kotkę, która ma krzywą przednią lewą łapę. Doskonale sobie radzi i nie rani łapy a tam gdzie przebywa ma do dyspozycji budki i jest dokarmiana przez ludzi. W czwartek nie udało się jej złapać, ale w piątek się powiodło.


Urodziłaby 4 kocięta.





Dla miłośników "krówek" Liza modelka.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz