8 maja miałam iść tylko na pocztę i do sklepu, ale w krzakach koło podwórka zobaczyłam
kocura. Klon starego zakapiora z kaprawym lewym okiem i również nie za młody.
Wróciłam do domu po klatkę. Kocur widząc mnie przeniósł w inne krzaki, ale
złapał się dość szybko na Whiskasa z sardynkami. Całe szczęście, że wet
przyjechał specjalnie do kliniki żeby go wykastrować, bo kocisko jest mocno
zawszawione. Na szyi miał 2 kleszcze a jedno jądro miało zmiany nowotworowe.
Kocur został spryskany Frontline i mam nadzieję, że wszy się nie rozlezą.
Kocur jest dość duży, waży ponad 5kg i otrzymał ksywkę Wszarz.
Szybko załapał, że w klatce jest bezpieczny i wcale nie ma zamiaru jej opuścić. Odsypia życie na wolności
i nie przeszkadzają mu nawet koty buszujące nad jego głową.
9 i 10 maja dwuizbową klatkę zajęły po sterylkach kotki mieszkające w piwnicy bloku do którego należy była rezydencja Kuśtyczki, czyli śmietnik.
Ciemniejsza i zdrowsza miała 8 trzytygodniowych płodów. Zakatarzona kotka tydzień wcześniej miała rujkę, więc pewnie również zaciążyła. Tej ostatniej podaję antybiotyk i razem z koleżanką wróci na stare śmieci w sobotę.
11 maja sterylkę miała Żelka. Na drugi dzień zachowywała się jakby nic się nie stało.
13 maja na miejscu karmienia dziczków zastałam obcego kocura, więc wróciłam do
domu po klatkę. Kiedy ją stawiałam oddalił się i schował pod samochodami za
płotem. Wszedł do niej dość szybko za jedzeniem kiedy tylko odeszłam z 10m
dalej. W domu okazało się, że nie jest wykastrowany, ma katar i nie jest dzikusem.
Pozwalał nawet na takie coś.
Tak prezentuje się po 3 dniach leczenia.
Otrzymał ksywkę Spłowiały. W piątek czeka go kastracja i nie wiem co począć z nim później.
Kilka zdjęć tych, które również były kiedyś na ulicy.
Kuśtyczka i Beza
Marcepan i Zadzior
Liza i Pianka
Delicja, Marcepan i Pianka
Pianka
Delicja
Mufinka
Klusia
Capek