20 lutego koło godz.20 musiałam udać się na ul. Gnieźnieńską. Wracając
zobaczyłam 2 młode dziewczyny i kręcącego się pod ich nogami kota. Brały
go na ręce i odstawiały. Kiedy doszłam do nich kot przeszedł na drugą
stronę ulicy. Zapytałam dziewczyny czy to ich kot. Odpowiedziały, że nie
i nie wiedzą skąd się wziął. Jedna z nich mieszka w domu przed, którym
stały i nigdy tego nie widziała. Chciałaby go wziąć, ale rodzicielka się
nie zgodzi i ma w domu psa. Kocisko podbiegło do nas gdy tylko
zaczęłyśmy rozmawiać. Co było robić, wzięłam go na ręce i zaniosłam do
domu. Nawet się nie wyrywał.
Trzy dni później młodzik zaczął gorączkować, rozwinęło się u niego kalici. Miał opuchnięte stawy w łapach, pojawiły się nadżerki na języku i nosie. 10 marca był już prawie zdrowy, choć na pysiu miał widoczne ślady po chorobie.
15 marca.
W międzyczasie dowiedziałam się gdzie mieszkał wcześniej i o tym, że został z domu wyrzucony. Miał na imię Bigos.
!9 marca pojechał do nowego domu poza Bydgoszczą. Szybko się zadomowił i rozkochał w sobie ludzi. Nazwali go Tygrys.
Foty z nowego domu.
1 kwietnia udało mi się wydać Bezę, która była u mnie od 24 października 2011r. Po przybyciu do mnie została zaszczepiona i krótko po tym zachorowała na kalici. Było z nią bardzo źle i zapewne miało to wpływ na jej późniejsze problemy zdrowotne. Od jakiegoś czasu chudła choć jadła. Kilka kotów prześladowało ją jakby miały uciechę z jej krzyków, bo Beza będąc kotem niesłyszącym bardzo głośno krzyczała w chwili zaskoczenia. Stresowała się a ja nie miałam jej gdzie izolować. W uchu urósł jej jakiś twór powodujący wydzielanie się ropy.
Po artykule w Ekspressie Bydgoskim napisała do mnie pani Paula, lekarka wet. Wyraziła chęć przygarnięcia ode mnie jakiejś przyjaznej do ludzi i kotów kotki, gdyż ma już w domu 4. Wcisnęłam Bezę, bo była to dla niej szansa na leczenie, na uwolnienie od prześladowców. Warunkiem przyjęcia Bezy przez panią Paulę były ujemne wyniku testu na FeLV i FIV. Wyszły ujemne i Beza zmieniła dom. Niestety nie doceniła zmiany. Strasznie dziczała, ze strachu załatwiała się pod siebie, uciekała przed ludźmi w panice. Z kotami nie miała problemu. W rezultacie została umieszczona w klatce i mam nadzieję, że z czasem zaufa nowym opiekunom. Pani Paula usunęła jej już zepsute zęby a kiedy Beza nabierze ciała zostanie usunięty jej chory kanał słuchowy. Zabieg wykona inny wet i chciałabym pomóc w jego opłaceniu. Na ten cel Fundacja Wołanie o Pomoc wystawiła aukcję na Allegro.
24 kwietnia odwiedziłam Bezę, która zrobiła duże postępy. Przymila się
do ludzi i chodzi swobodnie po mieszkaniu, choć jeszcze jest bardzo
czujna i potrafi spanikować. Świetnie dogaduje się z pozostałymi kotami
Beza w nowym domu
.
i kocio - królicze towarzystwo z którym mieszka.